Port na którym nikomu nie zależy

Ostatnie publikacje prasowe każą w czarnych barwach widzieć przyszłość jedynego w woj. lubuskim portu lotniczego. Fakty są nieubłagane: do Warszawy lata niewiele osób


Port w Babimoście ma gigantycznego pecha - nie ma kompetentnego właściciela. Wobec czego jako jedyny port lotniczy w Polsce ma wyposażenie uniemożliwiające przyjmowanie samolotów klasy C, czyli tych boeingów i airbusów, które obecnie generują lwią część ruchu lotniczego w Polsce. Od wielu lat wiadomo, że port ten mógłby przyjmować samoloty średniej wielkości, i na przykład obsługiwać tanie linie, ale cóż z tego, skoro wymagają one od portu lotniczego posiadania czegoś więcej niż zwykłej radiolatarni, zresztą dopiero niedawno znów zamontowanej w naszym porcie.


Brakuje systemu ILS, który mają wszystkie pozostałe porty lotnicze w Polsce, i który jest wymagany przez większość przewoźników. System ma powstać ok. 2014 roku ("System ILS na lotnisku w Babimoście najprawdopodobniej za rok. Przeszkodą jest budowa nowej stacji meteo na terenie portu, która jest zaplanowana w harmonogramie dopiero na 2014 rok." [1])

Ponadto prawdopodobnie konieczne będzie poszerzenie jednej z dróg kołowania. Tyle że nikt nawet nie mówi o tym, żeby ten port wreszcie doprowadzić do standardu, jaki mają pozostałe porty w Polsce. Dziś ten port działa w zasadzie jako chyba bardziej budowla prestiżowa niż coś rzeczywiście służącego szerszemu gronu mieszkańców regionu.

Ten port mógłby być portem dla tanich linii lotniczych i, oferując niskie opłaty lotniskowe, przyciągnąć tanie linie lotnicze. Mając w swej strefie oddziaływania ok. 3 mln mieszkańców woj. lubuskiego i zachodniej Wielkopolski, nie powinien mieć żadnych problemów z pozyskaniem pasażerów na loty. Ulokowanie względem dużych ośrodków miejskich ma jeszcze spore znaczenie w lotach krajowych, natomiast w lotach międzynarodowych dystans do portu już nie ma tak decydującego znaczenia. Dlatego też wiele mniej atrakcyjnie ulokowanych portów lotniczych Europy bez większych problemów żyje z tanich linii lotniczych, których formuła zakłada właśnie korzystanie z tańszych, mniej korzystnie ulokowanych portów lotniczych.

Nasz port, poza kilkoma szczegółami wyposażenia, ma w zasadzie wszystko, co potrzeba, by być normalnym międzynarodowym portem lotniczym, w tym posiada najdroższy element infrastruktury, 2,5-kilometrowy pas startowy. Zainstalowanie systemu ILS kosztuje w sumie najwyżej 4-6 mln zł, do tego dochodzi ewentualne poszerzenie drogi startowej . Dlaczego jednak nikt nie wspomina, by ten port doprowadzić do stanu umożliwiającego przyjmowanie najpopularniejszych typów samolotów? Do stanu umożliwiającego przyjmowanie tanich linii?

Tak naprawdę nie było dyskusji, komu i czemu ma służyć ten port. Lokalne elity najwyraźniej nie dostrzegły, że układ geopolityczny się zmienił i boom ruchu nastąpił na kierunku zachodnim. Dziś w relacjach w głąb Europy Zachodniej notowany jest największy wzrost ruchu. Wzrost ruchu, który ominął tylko jeden port w Polsce: nasz. Nasze władze według wielu nie do końca słusznie postawiły najpierw na połączenia do Warszawy, gdzie ruch się nie tylko nie zwiększa, ale nawet i zmniejsza, i to w całej Polsce. Stało się to mimo tego, że największy boom ruchu był i nadal trwa w połączeniach do Europy Zachodniej.

Ale to tylko jeden ze szczegółów otaczających nieudaną reaktywację tutejszego portu. O tym, że będzie to porażką, wiadomo było od dawna. Jak może sukcesem rynkowym być port lotniczy, który nie ma ani jednego właściciela, ani kompetentnej osoby zajmującej się marketingiem, a jedynie jakiegoś państwowego naczelnika - urzędnika z innej epoki (obecnie port jest już skomunalizowany- przypis autora). Niedługo nadejdzie chwila ekonomicznej prawdy dla tego portu, bowiem wszystkie możliwe połączenia odbiorą mu sąsiednie porty. Rynek lotniczy jest po prostu rynkiem, a nie gospodarką planową, i skrajnie nieudolne podmioty, takie jak nasz port, są po prostu bezlitośnie omijane przez przewoźników.

(...)

Najbardziej jednak przejmuje obojętność lokalnych elit. Ani posłowie, ani też władze samorządowe nie rozwiązały problemu portu lotniczego w sposób definitywny mimo ponad półtora roku starań. Parlamentarzyści także zawiedli na całej linii. Mimo że posłowie z Mazur, Kielecczyzny czy z Podkarpacia dwoili się i troili, by dostać część środków z budżetu na rozbudowę lub reaktywację lokalnych lotnisk, posłowie z Lubuskiego o tym temacie chyba nawet nie słyszeli. Gdzie byli, gdy dzielono budżet, z którego skorzystały inne regiony, ale nie nasz? Rzeszów za 60 mln z budżetu wybudował sobie port transkontynentalny, mając chrapkę na loty do USA. Lubuskie nawet nie może doprowadzić swojego portu do stanu umożliwiającego jego normalną egzystencję na rynku lotniczym i konkurowanie z innymi portami, które po prostu inwestują, zamiast zarastać trawą. Ale one mają właścicieli, i to zwykle dość kompetentnych w tym temacie.


(A. Fularz, 2006-2012 r.)

[1] za: "Babimost lotnisko"18 maja 2012 15:07, autor: Karolina Kamińska

Komentarze